28
LWÓW – DZIEJE MIASTA
wi dosłownie prosto z nieba. Przyszły król był jednak dobrym dyplomatą.
Za pomoc obiecał Lwu Lubelszczyznę i wszystko, co tylko ten by chciał.
No, może oprócz Krakowa. A zresztą – obietnice to obietnice, nie kon-
kretne fakty. Uzyskał w ten sposób schronienie pod skrzydłami Rusinów
i stąd przeprowadzał kąśliwe ataki na wojska Wacława. Czech, bojąc się
odwetu tatarskiego, nie chciał zadrażniać sytuacji. I tak to się działo aż
do śmierci Lwa w 1301 roku…
Teraz na tronie halickim zasiadł Jurij, czyli Jerzy I. Jego żoną była Eufe-
mia – księżna kujawska, młodsza siostra Władysława Łokietka. Długo
nie rządzili. Najpierw znaleziono w łożnicy martwą Eufemię (18 marca
1308 roku), miesiąc później Jerzego. Czy dokonali tego bojarzy? Chyba
nie. Aby to rozwikłać, musimy sięgnąć nieco głębiej, i ponownie udać
do kurii krakowskiej.
Nienawidził bowiem Łokietka z całego serca bp Jan Muskata, po-
zostający w służbie Wacława Czeskiego. Ciekawa jest etymologia tego
nazwiska. Muskata był synem kupca z Wrocławia, który handlował głów-
nie… gałką muszkatołową, wizerunek gałki miał zresztą w herbie (zo-
stał uszlachcony przez Wacława). Plotki głosiły, że znał się na rozmaitych
truciznach. Są też informacje, że był potomkiem Maranów, a więc ży-
dowskich (sefardyjskich) emigrantów zza Pirenejów. Stara prawda mówi,
że chcąc zniszczyć przeciwnika, należy odebrać mu oparcie w przyjacio-
łach i rodzinie. Mamy więc hipotetyczne i poszlakowe wytłumaczenie
owych śmierci. Peregrynacje życiowe Muskaty nadają się znakomicie na
scenariusz dobrej powieści sensacyjnej, osadzonej w realiach późnego
średniowiecza. Byłby to zapewne większy przebój niż slawne
Imię róży
.
Jeszcze jedno – nie chcąc być podejrzewanymi o atak na hierarchię ko-
ścielną, powiemy za abp. gnieźnieńskim Jakubem Świnką, że Muskata
polski naród miał w pogardzie i nienawiści i: (…)
gdyby mógł, to by Pola-
ków wytępił
(…).
Dramaty, o których teraz będziemy rozprawiać, często były skut-
kiem działań bojarów. Łokietek po śmierci Jerzego i Eufemii pomógł
zasiąść na tronie ich dzieciom – Lwu i Andrzejowi. Nie do końca wie-
my przeciw komu obaj przedsięwzięli wyprawę w 1323 roku. Przeciw
Tatarom, czy przeciw Litwinom… W każdym razie gdzieś na północ-
nych krańcach Rusi (a więc raczej przeciw Litwinom) wydali przeciwni-
kom bitwę. Nie wyszli z niej żywi. Jest i druga wersja. Kilku historyków,
z lwowskim prof. Oswaldem Balzerem na czele sugeruje, że do bitwy
tak naprawdę nie doszło, bo w przeddzień odnaleziono obu braci mar-
twych w namiocie.
Lew i Andrzej Jurewicze Haliccy, co rzadko się zdarza, współpraco-
wali ze sobą zgodnie, bez jakichkolwiek konfliktów. Jeśli takowe były, nic
o tym nie wiemy. Początkowo sprawowali tzw. niedział, czyli wspólne
rządy, a gdy zaistniało niebezpieczeństwo nieporozumienia, podzielili
zjednoczone ponownie przez Daniela, i utrzymane przez Lwa, Księstwo
Halicko-Włodzimierskie pomiędzy siebie. Wydali uroczyście odczytany
i zatwierdzony dokument, w którym nazwali siebie królami wszystkich
ziem Halicza i Włodzimierza. Zawarli porozumienia z Polską i Krzyżakami.
Jedynie z księciem Gedyminem litewskim bez przerwy prowadzili woj-
ny, a to z powodu nieokiełznanych apetytów litewskich. Ze Złotą Ordą
nie mogli się układać, bo niezmiennie Ruś zhołdowana była chanom.
Im właśnie polityka książąt podobać się nie mogła. Lew i Andrzej wyraź-
nie ciążyli ku zachodowi, co w rychłej perspektywie mogło skutkować
zrzuceniem wschodniego jarzma. Gdy szpiedzy chana wykradli wia-
domość o tajnych rozmowach z papieżem Janem XXII o ewentualnym
zrzuceniu prawosławia na rzecz Rzymu, wśród bojarów zawrzało.
Władysław Łokietek
(graf. Walery Eljasz-Radzikowski
Biskup Jan Muskata