22
LWÓW – DZIEJE MIASTA
Madziarami swych umyślnych. Posłańcy wykupili Światosława i Włodzi-
mierza (małoletniego) i poprosili ich o powrót do Halicza. W swej nie-
zmierzonej naiwności młodzi książęta z chęcią wrócili do miasta, lecz
gdy stanęli u podnóża zamku, zobaczyli ustawione dla nich, i ich służby
wcześniej pojmanej, szubienice. Na odwrót nie było szans. Przy uciesze
gawiedzi wszyscy zawiśli.
Na to bojar Wołodisław (w latopisach rusińskich zwany„Samozwań-
cem”) ogłosił się prawem kaduka księciem. Teraz z kolei zawrzało między
bojarami. Zaczęli buntować się przeciw sobie.
W tym czasie Romanowi II Igorowiczowi udało się w Kijowie uzy-
skać pomoc i zbrojnie wkroczył do Halicza. Samozwańca osobiście
utłukł. Wezwał (bojarskim sposobem) na pojednawczą ucztę pięciuset
wojów, deklarując wybaczenie i współpracę. Na słowach rzecz jasna się
skończyło. Zamek otoczyli żołnierze. Roman, nie chcąc przyglądać się
rzezi wyjechał…bodajże na polowanie. Nikt z zaproszonych nie wyszedł
stamtąd żywy.
Historia, jak fortuna, kołem się toczy i lubi się powtarzać. Pozostali
bojarzy ponownie uzyskali skuteczną pomoc Węgrów. Tym razem za-
skoczonego Romana ujęto. Jeszcze nie rozebrano wiadomych szubie-
nic, a już sznury naprężyły się pod ciężarem księcia i jego najbliższych.
Kto szubienicą wojuje, od szubienicy ginie – chciałoby się powiedzieć…
Pozostałych mordowano czym popadnie. Pełne, na dodatek nie-
zwykle krwawe bezhołowie musiało popchnąć do czynu sąsiadów. Le-
szek pomyślał zapewne – do trzech razy sztuka i zapukał do królaWęgier
Andrzeja II, proponując… rozbiór Rusi. Ciut późno, jak się wydaje, jed-
nakowoż Andrzej II pozbył się właśnie ze swych ziem Krzyżaków i ręce
wojów miał wolne. W ten oto sposób Ruś Halicka przyłączona została,
na zasadzie autonomicznego tworu, do Węgier, a Włodzimierszczyzna
znalazła się pod protektoratem polskim.
Andrzej II poczuł się bardzo pewnie sądząc, że zrealizował wreszcie nie-
gdysiejszy zamysł ojca. Zaoferował bojarom względne bezpieczeństwo,
niewtrącanie się w wewnętrzne rozgrywki (chodziło głównie o interesy
gospodarcze i strefy wpływów), jednym słowem stabilizację. Nie wziął
jednak pod uwagę niepodległościowych ambicji Rusinów. Gdy na tro-
nie halickim umieścił swego syna Kolomana, zaręczonego z córką Leszka
Białego Salomeą, bojarom, i nie tylko bojarom, bardzo to się nie spodo-
bało. Wzniecili kolejny bunt, by obalić obcego księcia. Ze strony Węgier
i Polski była to w dużym stopniu gra pozorów, bo królewicz Koloman
miał w tym momencie lat osiem, zaś jego oblubienica trzy.
W roku 1216, rok po intronizacji, młodzianek musiał uchodzić, a gdy
w 1219 roku przywrócono mu władzę na polskich i węgierskich mie-
czach, wytrzymał niecałe dwa lata. Swoją drogą do owej interwencji
zbrojnej o mały włos by nie doszło, bo papież Honoriusz III wezwał obu
władców do udziału w kolejnej wyprawie krzyżowej. Wykpili się jednak
obaj – Andrzej staraniami o kolejne terytoria płacące Rzymowi święto-
pietrze, a odpowiedź Leszka warta jest zacytowania:
Złożony chorobą, popłynąć do Ziemi Świętej nie mogę, zwłaszcza
iż z powodu przypadłości w naturę ciała wymierzonej, ani wina,
ani prostej wody spożywać nie mogę, przyzwyczajonym tylko piwo,
względnie miód pić
(…).
W tym miejscu po raz pierwszy, lecz nie ostatni, pojawia się osoba Da-
niela I (
Danyło
) Romanowicza, znanego bliżej pod przydomkiem „Ha-
licki”. To on (również małoletni, bo piętnastolatek zaledwie) dowodził
wojskami w czasie pierwszego bojarskiego buntu przeciw Węgrom.
Bojarzy
Mścisław II Udały