20
LWÓW – DZIEJE MIASTA
rzy ratując swe życie, wszystkimi brodami przeszli na drugą stronę rzeki.
Uzbrojeni w co popadnie i gotowi walczyć do upadłego. Błogosławili
wszystkim biskupi, bo przecież wiarołomny Roman, wyciągając miecz
przeciw swym dotychczasowym przyjaciołom, według
Długosza:
Groził, że nie tylko spustoszy Królestwo Polskie, ale
i obrządek łaciński podepcze
(…). Roman w swej ogrom-
nej pysze, dopiero po przeprawie wysłał zwiadowców,
by donieśli mu, gdzie są Polacy. Wkrótce otrzymał od-
powiedź, ale nie wierzył swym ludziom, oskarżając ich
o tchórzostwo. Był przekonany, że Polacy żadną miarą nie
podejmą z nimwalki dziewiętnastego czerwca – w dzień
poświęcony męczennikom Gerwazemu i Protazemu.
Jednak o wschodzie słońca zauważono ruchy, wska-
zujące na gotowanie się do ataku. Szarżę kawalerii po-
przedziła zmasowana salwa łuczników. Rusini byli w sze-
regach bardzo ściśnięci i natychmiast ponieśli straty, ale
dzięki dobremu dowodzeniu zdołali rozwinąć szeregi.
Początkowo obie strony przeprowadziły atak z włócznia-
mi, ale wynik walki był niewiadomy. Wszystko zmieniło
się, gdy chłopstwo z siekierami i innymi „narzędziami”
zaatakowało skrzydła. Polskie rycerstwo, by dotrzeć do
dowództwa Rusinów, uformowało klin. Rozkaz główno-
dowodzącego – wojewody mazowieckiego Krystyna był
jednoznaczny: ująć lub zabić Romana. Atakujący szybko
po oznakach książęcych go rozpoznali i tam skierowali
Sandomierz – kościół św. Jakuba Apostoła.
Poniżej „Brama niebios” – północny portal z XIII wieku
i uformowana w cegle tajemnicza główka w koronie,
identyfikowana z księciem Leszkiem Białym