21
LWÓW RUSKI – LWÓW KSIĄŻĘCY
główny impet natarcia. Gdy najwytrwalsi rycerze zginęli na oczach księ-
cia, on sam z najwierniejszymi wycofał się nad Wisłę i z trudem przepra-
wił na drugą stronę. Polski pościg był tuż tuż. Zginęli wszyscy przybocz-
ni, a sam książę został potem dosłownie rozsieczony.
To był tylko fragment tutejszej rusińskiej tragedii, bowiem pod po-
zostałą częścią wojsk Romana zarwał się podmyty wysoką wodą stromy
brzeg Wisły. Ci, którym udało się ocaleć w bitwie, zginęli w odmętach
wezbranej rzeki.
Odnalezione zwłoki księcia Romana na polecenie Leszka Białego
pochowano w dominikańskim kościele św. Jakuba w Sandomierzu. Jed-
nak wkrótce przybyło rusińskie poselstwo w celu wykupienia ciała z rąk
polskich. Według ruskich kronikarzy zwłoki Romana wykupiono za wagę
srebra i pochowano we Włodzimierzu.
Śmierć księcia Romana wyznacza koniec Księstwa Halicko-Wło-
dzimierskiego i jednocześnie kończy możliwości osiągnięcia domi-
nacji ruskich książąt na ziemiach przyszłego wschodniego imperium.
Za to w Polsce bitwa pod Zawichostem przez długie dziesięciolecia
opiewana była, słusznie zresztą, jako wielkie zwycięstwo i triumf, wy-
nikły ze zgodnego działania Polaków, co znowu tak często się nam nie
zdarzało i nie zdarza.
W Haliczu tymczasem rozgorzała kolejna wojna domowa. Okrutna,
krwawa i bezlitosna. Chciałoby się powiedzieć – ze wszystkimi objawa-
mi wschodniego okrucieństwa, lecz przecież poczynania najbardziej cy-
wilizowanych władców Europy i dziś jeżą włos na głowie. Przeto bądźmy
sprawiedliwi i obiektywni, widząc i nasze, i obcych postępki.
Nie zmienia to jednak faktu, że kolejny tutejszy władca zakończył ży-
cie nie w sposób naturalny, zaś następcy, bądź kandydaci na następców,
szli jego drogą. Synowie Romana sami rozpoczęli krwawą łaźń, walcząc
głównie między sobą. Żadne ze stronnictw nie mogło liczyć na pomoc
Bizancjum, bowiem Konstantynopol zdobyli właśnie krzyżowcy i utwo-
rzyli efemerydę zwaną Cesarstwem Łacińskim. Gdzie gospodarze się
kłócą, tam… obcy korzysta.
W ten mniej więcej sposób na ha-
lickim tronie zasiadł Roman II Igorowicz,
syn Igora Światosławowicza. Stanowczo
nie podobał się bojarom. Wdowa po po-
przednim księciu (Romanie) zjawiła się
w Krakowie i ponownie złożono Leszko-
wi Białemu propozycję objęcia władzy
w Haliczu. Leszek powtórnie odmówił.
Ociągał się też z odpowiedzią na proś-
bę o pomoc militarną – tu akurat trudno
się dziwić po doświadczeniach z agresją
Romana.
Tymczasem bojarzy uzyskali po-
mocWęgrów. Roman II Igorowicz uszedł
zgrzytając zębami.
Tym z Państwa, którzy nie pogubili
się jeszcze do końca w powyższych ko-
neksjach i plątaninie nazwisk oraz wy-
darzeń powiemy, że Węgrzy wzięli do
niewoli pozostałych braci Igorowiczów,
sutą opłatę (kontrybucję za pomoc)
i odeszli. Nie zabrali bojarom jednak tak
dużo, skoro ci wysłali za odchodzącymi
Jan Długosz
Jan Długosz – „Historiae Polonicae”